To jest nasz świat...my jego dzieci.To dla nas ziemia rodzi chleb i słońce dla nas świeci:)

października 12, 2024

 

 

"Radość Europy to jest nasz cel.

Radość Europy dziś z nami dziel.

Radość Europy śmiej się i krzycz.

Niech radości nie zagłuszy nic!!!"

    Refren piosenki, napisanej dla "Pędziwiatrów" w roku 1990, kiedy to po raz pierwszy wyruszaliśmy na ten wyjątkowy, przesympatyczny festiwal, po raz kolejny zabrzmiał na 55 Międzynarodowym Dziecięcym Festiwalu Radost Evrope w przyjaznym Belgradzie. W pewnym momencie myślałam, że do naszej eskapady nie dojdzie. Piętnastoosobowa reprezentacja artystyczna zmieniała skład niczym w kalejdoskopie. Z przeróżnych powodów  dziecięca obsada niemal na każdej próbie była inna, doprowadzając naszą choreografkę Izę do wielu rozterek. Wszak po wakacyjnej labie , w bardzo krótkim czasie trzeba było przygotować z dziećmi dwie poważne choreografie- "Prząśniczka z miasta z łódeczką" oraz "Latarnia wskaże ci drogę". Kto zna naszą pracę "od kuchni", "od zaplecza", ten wie, że to codzienne pasmo węzłów do rozsłupływania, balansowanie pomiędzy twórczą fantazją a schodami codzienności i piętrzące się  tsunami organizacyjne przyprawione jakże często gorzkimi emocjami...

    Tak było również teraz ale bynajmniej nie zapełnię kart tej wspomnieniowej relacji szarymi literami. Będzie wyłącznie kolorowo i radośnie, bo wszyscy z takimi wrażeniami powróciliśmy z przyjaznej Serbii. 

 


 


     Festiwal rozpoczął się od uroczystego powitania uczestników przez panią premier Serbii - Anę Brnabić w monumentalnym, zjawiskowym gmachu parlamentu . W tegorocznym festiwalu  wzięły udział zespoły artystyczne z Litwy, Serbii, Bułgarii, Bośni i Hercegoviny,Macedonii, Węgier, Czech, Namibii, Słowacji, Polski, Czarnogóry, Słowenii. Tradycją  rozśpiewanego  i roztańczonego dziecięcego święta jest uroczysta parada przez belgradzkie ulice. Maszerowaliśmy  z Pędzi - transparentem radośnie intonując fragmenty naszych piosenek - "Być Pędziwiatrem, "Radość Europy", "Koniecznie słonecznie", "Zwykłe jest piękne" "To jest nasz świat, my jego dzieci". Mieszkańcy miasta serdecznie przystawali na widok kolorowego, rozśpiewanego i uśmiechniętego dziecięcego tłumu, przyglądali się z zaciekawieniem, bili brawo, nagrywali filmiki. W pysznych nastrojach dotarliśmy na wzgórza  Kalemegdanu, gdzie znajdują się fortyfikacje wybudowane za czasów celtyckich, ślady rzymskich budowli, cerkwie i historyczne bramy. W tym jednym z najpiękniejszych miejsc Belgradu, z którego roztacza się widok na ujście rzeki Sawy do Dunaju, gospodarze przywitali nas artystycznym koncertem w wykonaniu zespołów z Serbii. 

 



          



Słońce na szczęście akompaniowało nam przez cały dzień. Po uroczystym koncercie na wzgórzach Kalemegdanu Pędziwiatrowi artyści udali się do domów swoich serbskich przyjaciół, bo tradycją festiwalu jest przyjmowanie dzieci z całej Europy ( w tym roku dołączyła również Afryka) w serbskich domach. 

    Nasz kilkukrotny udział w festiwalach "Radość Europy" zbudował wiele przyjaźni . Od pierwszego festiwalowego spotkania, jeszcze w byłej Jugosławii, naszą najlepszą przewodniczką po tym wielkiej urody i trudnej historii mieście jest - Maja Stanimirović. Przyjaciółka, tłumaczka, skarbnica wiedzy i przede wszystkim piękna, szlachetna osobowość, którą wszystkie Pędziwiatry darzą uczuciem potężnym jak Dunaj i gorącym jak Etna. Maja cierpliwie rozwiazywała wszelkie organizacyjne rebusy, których w "luzackim, bałkańskim" podejściu do wielu tematów nam nie brakowało.  Podczas  wieczornych spotkań w uroczych zakątkach Belgradu opowiadała nam o wstrząsających serbskich wydarzeniach i zawikłanych  politycznych  realiach. Prowadziła na najlepszą pljeskavicę w mieście i nie obruszała się jak o dwudziestej drugiej pałaszowałam swojską kiełbasę z szopską sałatką, popijając...Aperolem:) Jednego z dorosłych festiwalowiczów (taki miał kaprys) zabrała na pogrzeb  znanego serbskiego reżysera, a było to  doświadczenie MOCNE. Maja to nasz opiekuńczy duch festiwalu, serbko - chorwatka z polskim sercem, studiowała w Warszawie i nosi w sobie wielką do Polski miłość.  




     Rok 1990 , w którym po raz pierwszy "Pędziwiatry" postawiły w Belgradzie swojego firmowego, czerwonego kalosza - rekwizyt do piosenki "Daleko Bałtyk , dalego Tatry a w samym sercu my Pędziwiatry", był równie wzruszająco wspominany przez jedną z Mam - Olę Sieczych - Kukawską. Ola, czołowa zespołowa wokalistka tym tym razem dała nam na pokład swoją córeczkę Kalinę, która w expressowym tempie nauczyła się dwóch choreografii i równiez zaśpiewała podczas jednego z koncertów w szkole.   Osobiście zakręciły mną  ciepłe wspomnienia bo byłam z Olą w dziecięcej Pędzi - przygodzie zaprzyjaźniona a Kalinka to "ksero" Mamy, wizualnie, artystycznie, mentalnie...Ocieplała i wplatała majorowe akordy w każdą sytuację, tak jak przed laty jej energetyczna Mama.




        Niestety od kilku lat koncert galowy festiwalu nie odbywa się już w monumentalnym centrum konferencyjnym Sava Center , na którego scenie pojawiali się  tak wybitni artyści jak m.in. Mstislaw Roztropovic, Ivo Pogorelić, Placido Domingo, Montserrat Caballe, Miles Davis, Johann Strauss Orchestra...ale MTS Concert Hall godnie spełnił festiwalowe wymagania. Tradycyjnie na scenie zasiedli wszyscy wykonawcy, którzy w wyznaczonym czasie wychodzili do swoich artystycznych prezentacji. 




 



Dzień po koncercie galowym w Dziecięcym Centrum Kultury , na scenie , która nosi imię Donki Spicek (pomysłodawczyni i wieloletniej dyrektor artystycznej festiwalu) odbył się koncert zatytułowany "Spotkania przyjaźni". Wykonaliśmy dwie przygotowane na festiwal choreografie oraz zaprezentowały się tancerki - solistki Antonina Dunaj Wojciechowska oraz Wiktoria Mazurek, które gościnnie wraz z Pędziwiatrami wzięły udział w festiwalu.

Donka Spicek- serce Międzynarodowego Dziecięcego Festiwalu  w Belgradzie. Zapaliła światło , którym kontynuatorzy jej idei każdego roku rozświetlają miasto przez kilka październikowych dni.
Dziennikarka, redaktorka dziecięcych programów telewizyjnych , między innymi dziecięcej Eurowizji. Odznaczona pięknymi wyróżnieniami za zasługi w przestrzeni publicznej i kulturalnej, wśród których otrzymała tak bliski nam Order Uśmiechu. 
Od naszego źródła wiedzy Majki, dowiedziałam się również, że Pani Donka przyjaźniła się blisko z polskim premierem Piotrem Jaroszewiczem. Jak bywał  wraz z żoną w Jugosławii  zajmowała się synami państwa Jaroszewiczów, którzy traktowali ją jak bliską rodzinę.

     
 




 
 
 
 




 
    Kapryśna pogoda uniemożliwiła kontynuowanie jednej z pięknych festiwalowych tradycji, do której należy sadzenie drzewek . Każdy kraj ma swoje przypisane miejsce, można stwierdzić, że mamy już w Belgradzie  swój mały Pędziwiatrowy zagajnik. Niestety tym razem drzewka nie posadziliśmy i również dzień sportu został przeniesiony pod dach Centrum Kultury.

        Niemniej zarówno dzieci jak i dorośli uczestnicy festiwalu spędzili ze sobą kilka wypełnionych  uśmiechem radosnych dni.

 



 
     Na zbiórce przed wyjazdem zbiorowe wzruszenie sięgało zenitu. Płakały dzieci i również rodzice, którzy przez kilka dni gościli łodzian w swych domach.
    Mam nadzieję ,że ta wyjątkowa impreza pokona wszelkie przeszkody i będzie ponad chmurami polityki, sporów i  uprzedzeń...
Trzeba tu przyjechać , by poczuć, jak świetlista dziecięca radość , przyprawiona międzynarodową tradycją kultury, muzyki, tańca rozjaśnia świat i daje nadzieję ,że jest w nas wszystkich DOBRO.

EDIPSOS INTERNATIONAL FOLK DANCE FESTIVAL, EVIA ISLAND GREECE 2024

lipca 12, 2024

 

Za nami wyjątkowe, wypełnione słońcem i ciepłem ludzkich serc festiwalowe dni spędzone na greckiej wyspie Evia. Przez kilka dni uzdrowiskowe miasteczko Edipsos, w którym w gorących źródłach Loutra Edipsou  leczniczych kąpieli zażywały takie postaci jak – Arystoteles, Maria Callas, Winston Churchill, rozbrzmiewało muzyką folkloru różnych krajów , mieniło się kolorami kostiumów,  które mimo złotego upału codziennie przywdziewali tancerze.

Polska reprezentacja , która przyjechała na pokładzie autokaru RafTrans była bardzo liczna. Na  Evię przybyli tancerze łęczyckich zespołów – „Łęczycanie”, „Mali Łęczycanie”, „Kie”, „Małe Kie”, „Malutkie Kie” no i oczywiście łodzianie – Pędziwiatry z łódzkiej ulicy, a w zasadzie z kilku ulic i filii zespołu bo skład był niczym mozaika ale z wielu względów wyszło to wszystkim na dobre. 


 


Pierwsza przygoda, która nie pozwoliła nam się nudzić i dostarczyła sporej dawki adrenaliny, spotkała nas zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Łodzi. Zebrałam od Pędzi – ekipy wszystkie potrzebne dokumenty (dowody, paszporty), moja dociekliwa festiwalowa współtowarzyszka Iza, choreograf zespołu, przejrzała wszystkie…i okazało się , że jeden paszport stracił ważność. Wierzę, że  „Pędziwiatrom” towarzyszy Opatrzność, która zawsze pozytywnie przekieruje negatywne  moce na dobre tory…może tym razem było to greckie oko Mati, które zatrzymuje i odbija złą energię od nadawcy a przyciąga radość, energię szczęścia i sukcesów. Nie wiem, jak potoczyłyby się sprawy, gdybyśmy ten fakt odkryły na granicy z Serbią, na pewno jedna z nas musiałaby zostać z dzieckiem na granicy…eh…jeden szczęścia łut i Tato naszej tancerki zdołał dogonić nas na trasie i zamienić dokumenty.

Dalsza podroż łęczycko - łódzkich artystów, choć długa, minęła komfortowo, bezpiecznie, z wokalnym akompaniamentem i urokliwymi widokami za oknem. 

 


 

Na Evię dotarliśmy promem, zakwaterowaliśmy się w przytulnym hotelu Alex Spa i wieczorową porą połączyliśmy relaksacyjny spacer z krótką próbą sytuacyjną.

            Kolejny dzień spędziliśmy na kameralnej, przepięknej plaży, na której wspaniale można było zrelaksować się po męczącej podróży. Na malachitowej łące morza, w otoczeniu malowniczych gór i pagórków, dzieci z uwielbieniem oddawały się wodnym zabawom. By wczuć się w folkowy charakter festiwalu pośpiewaliśmy  różne ludowe piosenki z naszą autorską „Dyskoteką folk” na czele. Po  pysznym obiedzie (z konsternacją stwierdzam, że dzieci nie zagustowały w kuchni greckiej, którą ja uwielbiam…śniły o schabowym i pomidorówce), w hotelu gorączkowo przygotowywaliśmy się do uroczystej parady po mieście i prezentacji scenicznych.  Warkocze dobierane, usta malowane, wianki przypinane…Wiktor zarzucił akordeon i można było wyruszyć na kolorową paradę, w której udział brały zespoły z Grecji, Bułgarii, Cypru i Polski. Serdecznie przywitała  nas publiczność zarówno podczas parady jak i na scenie. Na scenie pojawiliśmy się około godziny 24.00, obawiałam się, że dzieci zasną nam przed pokazem, bo godzina była naprawdę groźna…ale jak tylko baletka dotknęła sceny, wstąpiła we wszystkich ognista energia i choreografia „Na onej górze”  rozpaliła  zarówno parkiet jak i publiczność. 

 


 





Kolejny festiwalowy dzień upłynął nam w podobnej atmosferze. Przedpołudniowo łapaliśmy endorfiny na plaży, popołudniowo maszerowaliśmy ze śpiewem na ustach przez Edipsos zdobywając nowych fanów wśród mieszkańców wyspy,  turystów (również poskich). Tym razem na scenie zaprezentowana była druga choreografia Izabeli Zaremby - Godali, zatytułowana „Latarnia wskaże ci drogę” oraz choreografia autorstwa Julii Bolizhevskiej – „Powitanie lata”.

 

Trzeci dzień spędziliśmy przedpołudniowo na jednej z najpiękniejszych europejskich plaż  na wyspie w Skiathos ( nazwa oznacza „w cieniu góry Athos"), na której piasek migocze złotem, jakby specjalnie na dnie rozsypano cenny kruszec a woda upaja ciepłem i przezroczystością błękitu. 

 

 


 


 

 

Późnym popołudniem, w scenografii bajecznego zachodu słońca odbył się trzeci pokaz sceniczny, zwieńczony wręczeniem przez dyrektora artystycznego festiwalu – Thanasisa Vosniakosa festiwalowych nagród oraz wymianą upominków pomiędzy zespołami. 

 


 


 


Pełni emocji i wzruszeń  wróciliśmy  dłuuuugo po arbuzowym zachodzie słońca do hotelu a  następnego dnia   wyruszyliśmy niebieskim świtem , serpentynową ciepłą ziemią do Aten, by dotknąć  starożytności i  wziąć  udział w tanecznych warsztatach.

 


 



W promieniach słońca i zbawiennych podmuchach wiatru zwiedziliśmy wzgórze Akropol oraz imponujące ateńskie muzeum Akropolu. Po pysznym lunchu w centrum Aten wzięliśmy udział w warsztatatch tańców greckich w ateńskiej szkole tańca Dora Stratou Dance Theatre. 

 



          

Ateńska wyprawa zakończyła się bardzo późno. Następnego dnia naszym aktywnym artystom pozwoliliśmy pozostać w objęciach Morfeusza nieco dłużej , by póżniej udać się , dosłownie kilka kroków od naszego hotelu na słodkie chilloutowanie do gorących źródeł Loutra Edipsou.

 
 
 



 

 

Grecja otuliła nas wszechobecną serdecznością , otwartością i ciepłem mieszkańców. Na każdym kroku oferowano nam uśmiech, uprzejmość, niekiedy zaciekawienie…Każdego dnia „złota godzina” przed zachodem słońca otwierała ramiona zapraszając do fotograficznych inwencji. „Pędziwiatry” w greckim otoczeniu  mieniły się pięknem, łagodnością, dziecięcą szczerością i radością…rozmuzykowanie, rozśpiewanie niekiedy sięgało zenitu. Dzieci śpiewały nawet…krabom, by te wyszły spod skał i zaspokoiły ciekawość małych odkrywców.

 









Podsumowując, naszą Pędziwiatrową , festiwalową ekipę udało się nam „skroić na miarę”. Nie było między dziećmi żadnych konfliktów koleżeńskich .Na poziomie socjologicznym panował balsamiczny constans. Codzienność na  zjawiskowej wyspie, którą wraz z Izą koordynowałyśmy z całym sercem oczywiście tkana była większymi i mniejszymi dziecięcymi emocjami.

I wówczas wraz z Izą musiałyśmy wespół w zespół gasić pożary pod greckim słońcem, studzić wzajemne emocje. Myślę, że udało nam się wszelkie podbramkowe sytuacje opanować współbrzmiąco w jednej tonacji. Jak jedna z nas wchodziła w forte, druga automatycznie chłodziła dynamikę diminuendo do spokojnego pianissimo😊. Specyfika naszej „branży” wymaga samodyscypliny i dobrej współpracy w grupie, i to są dla dzieci bardzo wysokie schody…muszę skonstatować , że jest coraz trudniej. Praktyka zuchowa, harcerska uczyła młodych ludzi bardzo wielu życiowych, niezbędnych umiejętności. Dziś „potykamy” się o bardzo proste rzeczy, z którymi dziecko powinno radzić sobie bez trudności.

No ale już nie będę wchodzić w minorowe rozważania bo festiwal, podróż i wspólny czas namalowały nam wspaniałe wspomnienia.

Dziękuję serdecznie Katarzyna Korzeniewska-Killo  za artystyczną – fantastyczną fuzję, firmie transportowej RafTrans Wynajem Luksusowych Autokarów Przewóz osób i ich profesjonalną załogę , która bezpiecznie i niekiedy „z kosmiczną” mocą przeprowadzała nas po krętych, górzystych drogach wyspy. Dziękujemy też z całego serca dyrektorowi artystycznemu EDIPSOS INTENATIONAL FOLK DANCE FESTIVAL – Thanasis Vosniakos

    Niech te piękne złoto - malachitowe wspomnienia , wypełnione serdecznością, muzyką i tańcem pozozstaną w naszych sercach na zawsze.