Nastrojowo, kolorowo, w świątecznej scenografii poruszam się, jak sobie ostatnio zdałam sprawę, około dwóch miesięcy z hakiem. I nie mam tu na myśli marketowych choinek, gwiazdek i świętych Mikołajów, wciskających się pomiędzy każdą sklepową witrynę już na początku listopada. Oczywiście z pełnym zrozumieniem dla "branży" kupuję w listopadzie marchew na sok przy akompaniamencie "Last Christmas", bo przecież ja również , już w listopadzie inauguruję z Pędzi - słodziakami śpiewanie kolęd, pastorałek, zimowych piosenek z dzwonkami. Mamy nawet ulubiony hit dziecięcy z tekstem o karnawale i być może intonowany w jesienne popołudnia wywołuje wśród niektórych uśmieszek drwiny...ale dzięki temu w sposób naturalny przedłużamy sobie ten bukoliczny, harmonijny czas.
Z radością odkrywamy z dziećmi nowe, mniej znane kolędy i pastorałki, choć oczywiście kanonem są te najpopularniejsze, znajdujące się na wydanej przez Pędziwiatry płycie. Przepięknie, kunsztownie zaaranżowane przez łódzkich jazzmanów, wpisują się ponadczasowo w gatunek pieśni religijnej związanej z tradycją Bożego Narodzenia.
I odpieram krytykę, że prymitywizm melodii, archaizmy językowe..."obciachowe", niemodne...śpiewamy je w tym okresie nawet podczas zajęć tanecznych. Z radością widzę, jak ogromną frajdę przynosi dzieciom poznawanie nowych utworów w tym charakterze. Trafiła mi się w tym roku liczna , wyjątkowa ekipa, która z racji swego wieku jeszcze biegle nie czyta ale z pietyzmem dzierży w małych rączkach śpiewniczki z tekstami. Błyskawicznie chwyta "nowe numery muzyczne" i miałam sygnały, że dzięki nim bożonarodzeniowe spotkania rodzinne obfitowały w szeroki, świąteczny repertuar.
Każdego roku grudzień obfituje w "choinkowe" imprezy, podczas których unosi się dziecięca radość i magia. "Świąteczne Prezenty Pędziwiatrów", od jednego z piękniejszych koncertów z udziałem rożnych łódzkich zespołów estradowych, który zorganizowała TVP w Teatrze Muzycznym zapożyczam termin, którym określam ten czas w naszym sezonie artystycznym. Ochoczo dzielimy się z dziecięcą publicznością tańcem i muzyką, rozświetloną żywiołowością i naturalną radością z bycia razem . Ten "świąteczny" entuzjazm potowarzyszy nam jeszcze dość długo. Przed nami styczniowe koncerty, podczas których oprócz pokazów scenicznych, przy akompaniamencie fortepianu, akordeonu, gitary śpiewamy z publicznością kolędy, pastorałki,
Bywają spotkania wigilijne dla poważnej, dorosłej publiczności. Jak choćby wigilia służb mundurowych w zrewitalizowanej Fabryce Ludwika Grohmana - siedzibie Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Na widowni gościli przedstawiciele służb mundurowych, głowy kościołów prawosławnego, rzymskokatolickiego, protestanckiego, Pani Prezydent Miasta Łodzi Hanna Zdanowska, Biskup Łódzki i Poznański, i wielu innych dostojnych gości.
Cezurą, która zamyka ten tkany nastrojową nicią czas jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka, w której czynnie bierzemy udział od jej pierwszych akordów. Pysznie mieć święta ponad dwa miesiące, prawda?
Prezenty, prezenty...zdecydowanie wolę obdarowywać. Generalnie w niełasce plasuje się w moim rankingu CELEBROWANIE zakupów. Nienawidzę przebierania, oglądania, przymierzania ... Posiadam trzecie oko, pożądaną tiulówkę w gołębim kolorze ZAWSZE wypatrzę na końcu sklepu. Natomiast ze świątecznymi drobiazgami "od serca" rzecz ma się zgoła inaczej. Pielgrzymuję wręcz po różnych łódzkich "zagłębiach towarowych", wnikam i smakuję z radością. Pozytywnych emocji i dziecięcej świeżości spojrzenia dostarczają wszelkiego rodzaju jarmarki świąteczne. Na początku grudnia ze zgraną ekipą reniferów odwiedziłam Striezelmarkt w Dreźnie, który był niejako uwerturą do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Podczas świątecznego spaceru po ulicy Piotrkowskiej z radością odkryłam, że rodzimy, łódzki też warto odwiedzić.
Boże Narodzenie to też smaki, kuszące zapachy, niekiedy mocno wgryzające się w otoczenie. Piernikowe, grzybowe, miodowo - makowe i najintensywniejsze - kapuściane. Nie wyobrażam sobie wigilijnego czarwonego barszczu bez tradycyjnego zakwasu, najpyszniejszych na świeie pierogów od zaprzyjaźnionej Pędziwiatrowej Babci, tortu makowego wedłu przepisu innej , cudownej Babci mojej muzycznej przyjaciółki...polecane przepisy , które łączą pokolenia i umacniaja tradycję.
ale...ale...wszak mamy ZŁOTĄ POLSKĄ ZIMĘ, dlatego wśród leśnych duktów warto "spalić" śledzie, karpie, maki i kapusty, by nie parafrazować, skądinąd wyśmienitego przesłania piosenki Joanny Kołaczkowskiej, "Very, Cherry , Merry Christmas"
"HU HU HU HU
zero ruchu
człowiek drapie się po brzuchu
cudne Boże Narodzenie
cholesterol i ciśnienie"