DOBRZE SIĘ CHILLUJE W MIŁYM TOWARZYSTWIE.

grudnia 11, 2022

 


        Majorowe harmonizowanie napięć i dawkę balsamicznych endorfin miałam już zaplanowane z pewnym wyprzedzeniem. Mam w swoim otoczeniu grupę wykwalifikowanych elfów, które posiadają wrodzone, spektakularne właściwości. Za ich sprawą osiągam naturalną lekkość bytu, która "szczepi" mnie na jakiś czas bardzo skutecznie...i tym razem było skutecznie i już bardzo świątecznie.

        Kierunek - Drezno .

 

 

    Miasto przywitało nas bardzo słonecznie,   niemal wiosennie. Kolory nieba wspaniale konweniowały z pięknem architektury. Niespieszny spacer po placu teatralnym, w sąsiedzwtwie  opery i pałacu Zwinger pomimo zaawansowanego remontu dostarczył wyłącznie pozytywnych wrażeń. Mnie dubeltowych bo jako początkujący operator   gimbala, walczyłam od czasu do czasu z "roztrzepanym" urządzeniem.  Mam problematyczne inklinacje -  jak czymś nie władam ponad dwa tygodnie, to jak władać zapominam.



            


 

    Snułam się z moimi Elfami - Chilloutami sielankowo po mieście ale naszym głównym celem było otoczenie  się  świątecznymi tonacjami drezdeńskich jarmarków bożonarodzeniowych. Największy z nich Striezelmarkt , odwiedziłyśmy dwa razy. W piątkowe przedpołudnie  nie było tłumu, w spokoju delektowałyśmy się drożdzowo - bakaliowymi zapachami  lokalnych struzli i grzanego wina z goździkową nutą. Można było spokojnie "przeskanować" bogactwo bożonarodzeniowych ozdób, wyrobów rzemieślniczych, rzemiosła artystycznego, zabawek. Natomiast wieczorny spacer to już gremialne "łapanie" świątecznego nastroju. Zbiorowa radość z nadchodzących świąt unosi się i mocno udziela . Tłumy ludzi w otoczeniu kolorowych świateł, błysków, przenikających się zapachów i świątecznych melodii  nastrajają się na nadchodzące święta. I to jest wyborna esencja jarmarku-   ścisk,  kolorowy chaos i gwar, uśmiech, rozmowy przy grzanym winie i pieczonych kiełbaskach. Atmosfera luzu i radości.

Jarmarkowe atrakcje dla dzieci  - Domek Pflaumentoffla, kino Skrzatów, Dom Baśni czy Domek z Piernika, diabelski młyn z widokiem na cały jarmark- przenoszą maluchy w inny wymiar. Ponad wszystkim góruje (wpisana na listę rekordów Guinessa) ponad 14 metrowa, drewniana  piramida, która powolnie kręci się dookoła własnej osi. 



 Polecam również odwiedzić mniejsze jarmarki, które są organizowane poza głónym rynkiem Altmarkt. Dotarłyśmy do nich w atmosferze lekkiej grozy. Podczas podróży w autobusie podano komunikat, by nie zbliżać się do centrum miasta. Sytuacja była groźna, na szczęście szybko zażegnana przez niemieckie służby. My natomiast wzbogaciłyśmy worek wrażeń, podróżując po Dreźnie piętrowym autobusem i odkrywając urokliwe, kameralne jarmarki i małe manufaktury.

 

 


 

          


 


 

 


 

    W naszą  niewątpliwie niebanalną wyprawę idealnie, w zgodzie z filozofią hygge,   wpisały się ciepłe czapy autorstwa Elfa - gestora . Moje interpretacje modelu tej czapy, w który ochoczo  zaopatrzyli się wszyscy zamieszani w drezdeński, świąteczny proceder,   sięgają dalej. Jej kształt do złudzenia przypomina mi Räucherkerzen. Tradycyjne, wywodzące się z Rudaw stożki kadzidłowe, wytwarzane z żywicy, mąki ziemniaczanej i drewna sandałowego, które pali się podczas świąt Bożego Narodzenia. 

     Bożonarodzeniową uwerturę dopełniła bajeczna zima, która przywitała nas za Wrocławiem.  Nawet jeśli kapryśna aura rozmoczy i poszarzy świat, jestem już wewnętrznie nastrojona , nucę sobie w czapie Räucherkerzen  szlagiery "Piosenek z dzwonkami"

"ubrać się pięknie choinki chcą

bo przecież święta o kroczek są, o kroczek są"

i dziękuję moim Elfom za ten weekend. 


 

 

 


 

Zobacz także

0 comments